wtorek, 20 września 2016

"Hiobowe wieści" - 3. Hiob: Ogłuszony milczeniem Boga

  Cierpienie zmusza nas do wejrzenia w siebie i uświadamia, 
jak kruchymi istotami jesteśmy. 
I gdy milczy Ten, od którego żądamy odpowiedzi, 
dręczące pytania wtrącają nas w zgubną spiralę domysłów. 
Ale patrząc w siebie, łatwo jest stracić perspektywę.

To zdania wprowadzające do trzeciego kazania z serii 
"Hiobowe wieści". Dotyczy ono wypowiedzi Hioba...


Jak zawsze podaję 2 linki do kazania: KLIK oraz klik

Oto streszczenie, a może wręcz zapis kazania (taka interesująca jest ich treść, że chcę mieć na piśmie jak najwięcej myśli, by łatwo można je odnaleźć po czasie...).

1:20 Zwykle nasze spojrzenie na Hioba jest zwrócone albo na jego stan początkowy, opisany w Księdze Hioba, kiedy to on nie robi i nie mówi nic, co by mogło nas bulwersować; albo na stan końcowy, gdy uznaje Bożą wyższość, i Bóg przywraca mu wszystko...
  Taki Hiob jest nam bliski - łatwy do ogarnięcia, mogący być nawet przykładem wytrwałości, o czym pisze Jakub w swoim Liście (Jk 5,11)... 

► 2:10 Ale tak naprawdę Księga Hioba dotyczy tego Hioba, który był "pośrodku", który niewiele wie, który mówi trudne słowa, i gubi się w tym wszystkim, co go spotkało...
  Ten Hiob zwraca się do Boga, ale zaraz robi Mu wyrzuty; on się modli, ale potem nawet nie che tego robić... W końcu Hiob postanawia zmierzyć się z samym Bogiem! 
  I takiego Hioba przedstawia nam Księga nazwana jego imieniem...  

3:05 Jest 11 mów Hioba, i będziemy starali się prześledzić to, jak on się zmieniał; jak próbował radzić sobie z tym, co go spotkało...
  Kiedy pierwszy raz spotykamy się z Hiobem, kiedy zaczyna cykl wypowiedzi, to właściwie mówi jedno: Chcę umrzeć! To jest jego skarga...
  Żeby w ogóle zrozumieć Hioba, musimy wiedzieć, że on naprawdę chciał umrzeć! Wyglądał z tęsknotą śmierci, bo uważał, że to jedyny sposób uwolnienia się od cierpienia, i dowiedzenia swojej niewinności. Hiob był przekonany o szybkiej, nieuchronnej śmierci...  

► 5:15 Wiemy z początku Księgi, że Bóg pozwolił szatanowi odebrać Hiobowi wszystko, co miał - majątek i rodzinę, a na koniec zdrowie; ale jednej rzeczy szatan nie mógł mu zabrać: życia! Hiob patrząc na to wszystko, widzi, że została mu już tylko śmierć - i to jest perspektywa, od której on zaczyna... To człowiek zupełnie zrezygnowany; ale wstrzymajmy się z krytyką...

6:05 Kiedy Hiob powiedział: Chcę umrzeć... - to jego przyjaciele orzekli, że tak nie może mówić człowiek, który mieni się sprawiedliwym przed Bogiem. I zaczynają mu dowodzić, że nie powinien tak mówić... 
  Ale Hiob w swojej drugiem mowie stwierdza: Ale ja mam prawo tak myśleć i chcieć umrzeć... - bo jak wygląda moje życie?! Nie zrobiłem nic złego, a jednak Bóg obrócił się przeciwko mnie; i właściwie myśl o śmierci jest dla mnie jedynym pocieszeniem... I jak teraz szybko umrę, to się Boga nie zaprę... 

7:30 Hiob zwraca się do Boga, i właściwie modli się, aby Bóg z nim skończył - dał mu wytchnienie od cierpienia, kończąc jego życie... Mówi, że nie jest w stanie wytłumaczyć się przed Bogiem, z tego, co się dzieje; czuje się tak, że Bóg z jakiegoś powodu, zwrócił się przeciwko niemu, a on nie jest w stanie się przed Nim obronić...
  Hiob mówi, że, aby mógł stanąć przed Bogiem, to potrzebowałby rozjemcy - kogoś, kto by pośredniczył, bo inaczej nie ma szans, żeby Bóg go wysłuchał... Ale sobie uświadamia, że takiego rozjemcy nie ma, więc czuje, że ta sprawa jest przegrana...
  Modlitwa Hioba kręci się wokół jednego tematu: Nie rozumiem czemu się to wszystko dzieje; nie rozumiem czemu mnie tak potraktowałeś? Hiob pyta: Po co w ogóle mnie stworzyłeś, skoro teraz doszukujesz się we mnie winy; po co to wszystko, jeżeli teraz sam mnie niszczysz?...

10:05 Kiedy Hiob po raz kolejny słucha zarzutów przyjaciół, że coś z nim jest nie tak, to wybucha takim zarzutem: Mieliście mnie pocieszać, ale nie potraficie tego robić; nie można na was polegać!  
  I wtedy Hiob postanawia stanąć przed Bogiem i Jego sądem - chce się z Nim spierać... Wie, że śmierć ludzi jest nieodwołalna, i że po śmierci nic nie da się zrobić - ale przyjdzie ten czas, gdy Bóg przywróci zmarłych do życia; więc Hiob prosi Boga, aby na ten czas schował go w krainie umarłych - dał mu tam uciec przed Jego gniewem... 
  A kiedy przyjdzie czas, gdy ten gniew opadnie, zawołasz mnie - a ja się stawię przed Tobą, i będę odpowiadał na to, co chcesz ode mnie usłyszeć!...
  To jest modlitwą Hioba: schować się w śmierci; schować się przed Bogiem i ludźmi, którzy Hioba nie rozumieją; wiedząc, że kiedyś nastąpi zmartwychwstanie, i wtedy odpowie przed Bogiem... 

13:00 Przyjaciele Hioba dowodzą, że tylko bezbożni cierpią, więc i on musi taki być! 
  Hiob argumentuje, że owszem cierpi, ale nie jako bezbożny: Nie zrobiłem niczego złego; przestańcie mnie oskarżać! To Bóg obrócił się przeciwko mnie, ale nie dlatego, że robię coś złego... Hiob następnie twierdzi, że sam Bóg może zaświadczyć o jego życiu: Ja wiem, że On w niebie wie, jakie jest moje życie - mam świadka w niebie i swego orędownika na wysokościach! Ku Bogu spogląda moje oko...
  Broniąc się przed zarzutami, mówi: Bóg jest świadkiem mojej niewinności! Ale też Hiob uważa, że Bóg jest jego oskarżycielem i sędzią...
  I to jest sytuacja patowa, bez wyjścia, gdy w sądzie ktoś, kto by mógł dowieść niewinności, jednocześnie oskarża i wydaje wyrok...

15:00 Hiob przychodzi do Boga w jeszcze jednej modlitwie: Bądź poręczycielem za mnie u Siebie, bo któż inny da zastaw za mnie?! 
  Gdy Hiob sobie uświadamia, że jego najlepszy świadek, jest jednocześnie jego oskarżycielem, to nie wie jak dalej się modlić... I dalsze wypowiedzi Hioba to dialog z przyjaciółmi, a już do Boga wprost się nie zwraca w tej części Księgi
  
  On prosi przyjaciół, aby okazali mu łaskę, by nie byli tacy jak Bóg, by go bez przyczyny nie oskarżali i nie zwracali się przeciwko niemu, jak - w odczuciu Hioba - zrobił to Bóg... 
  Pyta: Czy nie ma nikogo, kto by stanął po mojej stronie, kto by się wstawił za mną? 
To wydaje się być nawiązaniem do ówczesnej instytucji odkupiciela, którym był najbliższy krewny, przychodzący komuś z pomocą (Księga Rut to najlepiej ukazuje). 
  Hiob mówi, że potrzebuje takiego odkupiciela, i dochodzi do wniosku, że jego odkupicielem jest Bóg - sędzia i oskarżyciel... Mówi: Mam Odkupiciela! Ja wiem, że mój Odkupiciel żyje, ale też wiem, że to odkupienie nastanie dopiero na końcu świata... On żyje, i jako ostatni nad moim prochem stanie. Będę oglądał Boga moimi oczami; tęsknię za tym...  
  Hiob dopiero liczy na odkupienie przy zmartwychwstaniu, na oddanie mu wtedy sprawiedliwości...

18:10 Hiob wybucha chyba najbardziej rozgniewaną mową ze wszystkich. Mówi do przyjaciół: Przestańcie kłamać, jak to Bóg karze niegodziwych, a wstawia się za sprawiedliwymi; rozejrzyjcie się i zobaczcie, że wcale tak nie jest! Przeciwnie - bezbożni zachowują życie! Mają się dobrze, mimo iż urągają Bogu prosto w twarz. Jeżeli macie mnie pocieszać, to znajdźcie inny sposób, bo takimi kłamstwami nie dodajecie mi otuchy...
  Na kolejne upomnienie, Hiob odpowiada: Tak, chciałbym stanąć przed Bogiem i przedstawić Mu moją sprawę - ale gdzie Go znaleźć?! Bo On chowa się przede mną... Jestem pewny, że gdybym mógł przed Nim stanąć, to On oddał by mi sprawiedliwość. Ale Go nie widzę, a patrząc na ten świat, to wygląda on tak, jakby go Bóg porzucił...

► 20:00 Dalej Hiob mówi: Bóg rządzi wszystkim - wszytko drży przed Nim; nic się prze Nim nie ukryje, nawet umarli są jak otwarta księga. Ale On sam zakrył swój tron - nie możemy do Niego dotrzeć, ani Go zrozumieć...
  Hiob jakby podsumowując całą dyskusję z przyjaciółmi, mówi: Ja jestem niewinny, i chcę bronić swojej niewinności - przed wami i przed Bogiem...

► 21:05 W 27 rozdziale Księgi Hioba, Hiob mówi tak, jak gdyby zgadzał się ze swoimi przyjaciółmi, bo powtarza ich słowa o tym, jaki to los spotyka niegodziwego. Ale to raczej tak mówi, aby pokazać, jaki los może to właśnie ich spotkać...
  Kolejny rozdział, mówiący o tym, że mądrości nie możemy znaleźć, bo tylko u Boga jest dostępna - umieszczony w kontekście - staje się bardzo niezwykły, bo oto Hiob mówi: Cała ta nasza dyskusja chyba nie ma sensu... Mienimy się ludźmi mądrymi - dużo potrafimy, ale jeśli chodzi o trudne pytania, to jesteśmy bezradni, bo brak nam mądrości... Tylko Bóg widział mądrość, i ją poznał...
  A dalej mówi jeszcze: Oto bojaźń Pańska - ona jest mądrością, a unikanie złego, rozumem. Tylko Bóg zna odpowiedzi, ale zamiast nam odpowiedzieć, mówi nam, że mamy po prostu się Jego bać... 

22:50 Nagle, z tego, co wyglądało na niemalże ukorzenie się Hioba, okazuje się, że to był wstęp do najbardziej niesamowitej rzeczy, którą on czyni w tej Księdze - Hiob zaczyna oskarżać Boga! On chce jak gdyby Boga postawić przed sąd... Zaczyna od przypomnienia, jak kiedyś wyglądało jego życie, i jak wygląda teraz. 
  Hiob się modli, ale to bardzo gorzka modlitwa, raczej oskarżenie: Krzyczę do Ciebie, lecz Ty mi nie odpowiadasz; stoję ale Ty nie zważasz na mnie. Swoją mocną ręką zwalczasz mnie... sprawiasz, że ginę w burzy... wiem, że chcesz wydać mnie na śmierć... 

24:15 W 31 rozdziale, Hiob mówi: Gdybym zrobił coś złego, to bym był przeklęty!  
  I wymienia kilkanaście rzeczy, które - gdyby je popełnił - to zasługiwał by na swój los; ale on tego nie zrobił... 
  Końcowe jego słowa, w cyklu wypowiedzi: Obym miał kogoś, kto by mnie wysłuchał - oto mój pozew, niech mi odpowie sam Bóg Wszechmocny. Obym miał oskarżenie zapisane przez mojego przeciwnika, przez samego Boga... Stanąłbym przed Nim, jak równy z równym, bo to życie, ten świat, nie jest takie, jak powinno być!...

► 25:20 Jaka różnica: Hiob zaczyna od zupełnej rezygnacji - chce tylko umrzeć, a śmierć jest jego jedyną nadzieją... A później, w trakcie tych rozmów z przyjaciółmi; w trakcie tych dociekań tego, co się dzieje z nim samym i wokół niego; próbując odpowiadać na liczne zarzuty - Hiob zaczyna się podnosić i nabierać energii... Chce stanąć przed Bogiem i Jego sądem, mimo, że nie ma szans...
  Kiedy jest dalej oskarżany, a jedynym, czego się może uchwycić, jest jego niewinność - to robi wszystko, żeby tej niewinności bronić...
  I woła do Boga, żeby mu odpowiedział i wytłumaczył; a kiedy Bóg nie odpowiada, Hiob sięga po największy argument, jakim dysponuje: zdaje się na Bożą sprawiedliwość - przysięga na Boga, aby to On rozsądził jego sprawę!
  Uzasadnienie tego kroku Hioba, znajduje się w Księgach Starego Testamentu, gdzie Bóg bierze na siebie obowiązek rozsądzania spraw trudnych, które będą przed Niego przynoszone... 

► 28:00 To narzędzie rozsądzania spraw trudnych przez Boga, było wykorzystywane w sprawach międzyludzkich - ktoś skrzywdzony, nie mając się do kogo zwrócić, mógł przyjść do Boga, i zdać się na Jego sprawiedliwość. 
  A teraz Hiob sięga po to narzędzie - odwołuje się do tego prawa - składa przysięgę niewinności, i mówi: Teraz Ty, Boże, ukaż tego, kto mnie niesprawiedliwie męczy, kto obrócił się przeciwko mnie - i okaż mi zadośćuczynienie bo niesprawiedliwie zostałem osądzony...
  W pewnym sensie, Hiob przychodzi do Boga, i chce, żeby Bóg oskarżył samego siebie! Bo kiedy ktoś oskarżony stawał przed sądem, i składał przysięgę niewinności, a przeciwnik się tam nie zgłaszał, to znaczy, że zgadzał się z zarzutem, i że należy mu się kara. 
  I to zrobił Hiob, mówiąc: Boże, skoro nie chcesz mi odpowiedzieć, to odpowiesz sam przed Sobą... 

30:00 Niesamowita zmiana: Od człowieka, który był zrezygnowany - do człowieka, który wytoczy proces samemu Bogu! Broniąc swojej niewinności i wszystkiego, co mu zostało, choć to było tak niewiele...
  Przyjaciele Hioba nie wiedzieli, co odpowiedzieć... Możemy czuć się tak samo... Co zrobi Bóg?!
I nagle pojawia się Elihu - nie wiadomo skąd - i który mówi: To może teraz ja coś powiem... (ale o tym, co powiedział, będzie w kolejnym kazaniu).
Kiedy przemawia Elihu, to nadciąga burza, którą on opisuje...

► 32:20 Jeżeli Bóg nie odpowie, to znaczy, że Bóg zgodzi się z oskarżeniem jakie Hiob przeciw Niemu wysunął. A jeżeli Bóg odpowie - to znaczy, że Stwórca, stawił się na wezwanie stworzenia...   
  I Bóg odpowiada! Ale nie robi tego tak, jak spodziewał się tego Hiob - nie odpowiada na pytania Hioba; przeciwnie: wychodzi do Hioba z własnymi pytaniami; prosi, żeby to on Mu coś wytłumaczył... (o tej Bożej odpowiedzi będzie mowa w jeszcze dalszym kazaniu)...

33:00 Hiob osiągnął niesamowitą rzecz: Postawi wszystko na jedną kartę - wezwał Boga, używając Jego własnych zapewnień; wezwał Boga przed Boży sąd - i Bóg mu odpowiedział... Bóg zszedł z nieba, żeby porozmawiać ze swoim stworzeniem...  

33:40 Ta seria kazań mówi o ludzkich postawach wobec cierpienia. Przyjaciele Hioba próbowali oprzeć się na swoim systemie, który sobie zbudowali, a Hiob nie ma tego systemu
  On mierząc się z tym wszystkim gubi się i plącze; nie wie czy do Boga się modlić, czy od Niego uciekać, ale postanawia walczyć...
  Odchodzi o swojej bezradności i beznadziei, i staje przed Bogiem, zdając się tylko na Jego sprawiedliwość, i wygrywa!
Wygrywa nie spór z Bogiem, ale wygrywa Bożą odpowiedź, wygrywa Boże objawienie... 
  I to jest niesamowita rzecz dla człowieka, który w swoim cierpieniu, postanowił nie wypuścić Boga "z ręki"...

► 34:30 I jeszcze są słowa, które padają na końcu Księgi Hioba, gdzie Bóg oceniając to wszystko co zostało powiedziane, mówi do przyjaciół Hioba: Nie mówiliście prawdy o Mnie, tak, jak mówił to Mój sługa Hiob.
  I jak trudno nam było zrozumieć na czym polegało kłamstwo przyjaciół Hioba, to jeszcze trudniej jest zrozumieć prawdę, którą mówił Hiob. 
  Bo jeśli weźmiemy jego słowa, to one bardzo odbiegały od faktów. Bóg nie chciał go zabić! Wiemy, że właśnie jego życia szatan nie mógł mu zabrać; a Hiob cały czas o to Boga oskarża, że chce go zabić...
  Wiemy, że Hiob był jakby częścią eksperymentu mającego odpowiedzieć na pytanie czy człowiek jest w ogóle zdolny do bezinteresownej relacji z Bogiem. Ale Hiob uważał, że Bóg się na niego uwziął i jest złośliwy...

35:40 Hiob w swoich wypowiedziach, tak naprawdę powiedział wiele nieprawdziwych rzeczy o Bogu - o Jego motywach i postępowaniu, o tym jak zbudowany jest ten świat...
  I nagle Bóg na samym końcu mówi, że Hiob mówił prawdę o Mnie...
I jak to rozstrzygnąć? W jaki sposób w słowach Hioba, które są sprzeczne z faktami, znaleźć prawdę? 

  Kłamstwo przyjaciół Hioba polegało na tym, że wzięli prawdziwe słowa, i stworzyli z nich fałszywą konstrukcję - w przypadku Hioba mamy tego odwrotność.
 Hiob opisany na samym początku Księgi, też pewnie miał jakiś system - może uważał, że zawsze tak będzie żył, bo służy Bogu, więc nic złego go nie spotka... 
  Ale gdy jego świat legł w gruzach, to jego własne cierpienie nie pozwalało mu trzymać się tego systemu. 
  Dla Hioba jedyną ochroną była prawda, i to trudna prawda
# prawda o nieprzewidywalności ludzkiego życia; 
# prawda o cierpieniu, które uderza nie wiadomo skąd; 
# prawda o ludziach, którzy zamiast pocieszyć, będą jeszcze pognębiać; 
# prawda o tym, że kiedy modlisz się do Boga, Bóg czasami nie odpowiada; 
# prawda o tym, że kiedy patrzysz wokół, to widzisz, że Bóg wcale nie karze bezbożnych, ale przeciwnie - oni mają się dobrze, a ci, co powinni zasługiwać na Bożą ochronę i  opiekę, wcale jej nie otrzymują; 
# prawda o tym, że z naszej strony to wygląda naprawdę okropnie; 
# prawda o tym, że chcemy czasem Bogu zarzucić wprost, dlaczego tak właśnie wygląda nasze życie.
  Tego typu prawdy były jedyną rzeczą, którą miał przed sobą Hiob; nie miał systemów, konstrukcji - miał tylko bolesną prawdę o tym, jak wygląda jego życie...

► 37:55 Z tych dwóch zestawień: systemu przyjaciół Hioba, i tej bolesnej prawdy jego samego, Bóg wybrał prawdę Hioba! 
 To jest tak, jak gdyby przyjaciele Hioba byli przedstawicielami takiej "religijności katedry", gdzie wszystko jest uświęcone tradycją, poukładane - gdzie mamy odpowiedzi na wszystko, a jak nie mamy w tej chwili, to można odpowiedzi poszukać w bibliotece, w dzieełach wszystkich chrześcijan......
  Natomiast w przypadku Hioba mamy do czynienia z "duchowością ruin" - z duchowością ulicy po trzęsieniu ziemi, gdzie jest krzyk i zawodzenie, gdzie nie można się odnaleźć; gdzie padają słowa, które w katedrze uchodziły by za bluźnierstwo; gdzie ludzie nie wiedzą, czy do Boga się modlić, czy przed Nim uciekać...

► 39:15 Bóg daje nam Księgę Hioba, i stawia pytanie: Jak myślicie, które z tych miejsc mówi prawdę o mnie? Katedra czy ruiny?... Gdybyście mieli Mnie szukać - pyta Bóg - to gdzie byście poszli: do katedry czy na ulice pełne ruin?
  Jeżeli chcecie Mnie szukać, poznać Mnie i zrozumieć, to szukajcie Mnie w ruinach - w ruinach własnego życia; w ruinach życia ludzi, którzy cierpią...

40:00 Kiedy Hiob stanął przed wyborem, jak interpretować swoje cierpienie, to postanowił, że nie będzie interpretował cierpienia, jako dowodu Bożego potępienia i odrzucenia - że Bóg go karze za coś! Postanowił, że nie będzie interpretował cierpienia, jako dowodu na to, że Boga nie ma!
  Zamiast tego, postanowił, że będzie w tym cierpieniu upatrywał czegoś, co pochodzi od Boga - nie dlatego, że potrafi to wytłumaczyć, ale dlatego, że w jego światopoglądzie to Bóg jest ostatecznym autorytetem i ostateczną rzeczywistością, i wszystko, co jest i wszystko co istnieje pochodzi od Boga.
  Hiob chwycił się tej prawdy: Bóg jest, i wszystko, co mnie doświadcza i spotyka, pochodzi od Niego - nawet cierpienie. I chociaż nie potrafię tego zrozumieć i wytłumaczyć - tego się będę trzymał, że nawet to pochodzi od Boga...

41:00 Teologia Hioba jest taką "brudną teologią" - nie ma tam łatwych odpowiedzi, nie ma czystych rozwiązań; przeciwnie jest tam zamęt, zwątpienie, ból, rozpacz, jest wołanie, są emocje, jest gniew, smutek, zniechęcenie...
  To są rzeczy, które jakoś nie kojarzą nam się z tym, jakimi powinniśmy być przed Bogiem...
Ale właśnie tę postawę Bóg pochwala w Księdze Hioba.
  Bóg nie zrobi nam nigdy egzaminu z teologii; nie będziemy w niebie sprawdzani z tego, ile wiemy o Bogu - będzie się liczyło tylko to, czy Boga poznaliśmy...
I Hiob w swoim zamęcie, poznał Boga bardziej, niż ktokolwiek inny.
 Hiob mówił, że potrzebuje: rozjemcy, pośrednika; że potrzebuje świadka, orędownika; że potrzebuje odkupiciela, zbawcy.
Oto jaka wrażliwość leży w człowieku, który jest zaślepiony własnym cierpieniem i ogłuszony Bożym milczeniem... Na długo przed Chrystusem!...

42:40 Hiob wiedział czego potrzebuje, żeby stanąć przed Bogiem. Nawet jeśli doszedł do błędnych odpowiedzi bo uważał, że nie ma rozjemcy, a Bóg będzie jego odkupicielem, ale dopiero na końcu świata - on w swoim cierpieniu widział rzeczy, których nie widzieli mu współcześni; coś co nam łatwo interpretować, bo mamy to napisane wprost...
  Może kiedy Bóg słuchał tych dziwnych, bolesnych modlitw Hioba, to myślał: spokojnie, wszystko w swoim czasie, ale cieszę się, że widzisz, czego potrzebujesz...
  W świecie, w którym nie ma systemów, gdzie nie ma odpowiedzi, i łatwo jest się zaplątać i wejść w ślepy zaułek; łatwo jest się zagubić w swoim własnym cierpieniu przed Bogiem - On odpowiada:
  Ja jestem!
 Jeżeli będziesz się trzymał mnie, tak jak Hiob, mimo, że nie będziesz rozumiał, mimo, że twoja teologia się pogmatwa i poplącze, i może nawet inni będą oskarżali cię o bluźnierstwo - jeżeli będziesz się Mnie trzymał, to właśnie o to chodzi!...


Na tym kończy się 3-cie w serii kazanie nt Księgi Hioba
W kolejnym będzie omawiana wypowiedź 
najmłodszego jej bohatera - Elihu.
Zapraszam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz